jestem już tylko jak kartka papieru
tuląca niesforną plamę atramentu.
Zmęczony, skalany do śmierci.
Ach tchnij we mnie wichrem
Bym poszybował ponad drzewami
na tle zachodzącego słońca,
prosty, niepognieciony jak kiedyś.
Daj mi wypełnić niemą muzykę
I zakręcić się na dźwięk gitary
Zawołać z uśmiechem po brwi
I'm singing in the rain
A na sam koniec delikatnie
połóż mnie na dnie oceanu.
Bym rozpuścił się
i z niedoskonałościami się pożegnał.
A, gdy zdarzy się że czysty kiedyś,
na plaży będę się opalał,
dawną mą krwią
napisz mi coś miłego.