przed wieczorem szła kobieta
ścieżką zieloną obok lasu
zapach świerku i sosny urzekał
romantycznie śpiew ptaków zatrzymywał
po drugiej stronie drogi wyłanił się uśmiech
w złotych kłosach spojrzenie maków i chabrów
zmysłowo gorące pocałunki słał zachód słońca
w muzyce wiatru pełnego namiętności ciepłej
wędrowanie przyjemne w aurze letniej
nagle szybkie spojrzenie na stopy
znikąd pojawił się kotek mały
czarniuteńki jak smoła
oczka szafirowe miał jak gwiazdy
oblizywal stopy i kostki
z uśmiechem wzięła go w ramiona
przytuliła i głaskała zadowolona
że przyjaciela znalazła na dalszą drogę
z kotkiem rozmawiała tuląc go śpiewła
'zabiorę cię do domu
napoję mleczkiem
w koszyczku do snu ułożę
i sama się położę
już nie daleko
widać krzyż na rozstaju dróg'
gdy podchodziła już do krzyża
nagle kotek stawał się większy
coraz większy w ramionach rósł
szybko wzrok zmieniał się
z szafirowych gwiazd w czerwone
słodkie miałczenie w ochrypłe
wyrzuciła go przestraszona
krzycząc'A Fe Kocisko!'
uciekło szybko za drzewo
oglądając się i śmiejąc się
ludzkim głosem
(diabeł boi się krzyża)
2010-05-11