stała wyniosła i rozmarzona
klonowe liście talię zdobiły
i złoty wianek miała na skroniach
duchy dąbrowy wartę pełniły
młodziutkie brzózki stały w orszaku
a ona tęczę z nieba zbierała
i srebrną mgiełkę z gwiezdnego szlaku
wiatry wezwała zaklęciem czasu
każdemu kolor tęczy wręczyła
królewskim gestem wskazała lasy
a mnie srebrzystą mgiełką okryła
a kiedy słońce mgłę rozproszyło
ujrzałem niebios rajskie polany
złoto z czerwienią lasy pokryło
świat stal się inny zaczarowany