I brudny talerz po obiedze
Przesiaduję z biedą
Dołącza się też głód.
Otaczają w mig wspaniali przyjaciele
Wspaniale unikam ich
Otoczony przez zdjęcia tak odległych mi ludzi.
Siedzę w pustym pokoju
Wokół mnie stare meble
Komoda, pełna wspomnień wytartych na bluzkach
Zegarek, niezmiennie wystukujący dzień mojego końca.
Wychodzę, z otwartą ręką witam świat
Tak pachnący kiedyś Nią.
I kupuję paczkę
I zataczam krąg.