tuż przy wierzchu lub na dnie- kotwicą
tam gdzie piach jest i woda i glony
płyną życia w pospiesznych ławicach
Ni to rybom podobne, ni płazom
zwykłe, szare lub skromnie błyszczące
roztańczone, wzniesione władzą
i te- za rojem płynące
W zagrożeniu w głąb stada dążące,
znów bezpieczne- wypłynąć chcą na wierzch
jakąś falą dźwigane bez końca:
młode, stare, silne i słabe
Złotą siecią odwiecznie łowione
nędzną karmą co dzień dokarmiane
niesłyszalne- gasnące ze słowem
w swym milczeniu dla świata nieznane
I te znane co kursy nadają,
co prowadzą w przepaści przepastne
- te z innymi także znikają
zaplątane w sieci własne
Pożerają się czasem na wzajem
- silny żywi się nędzą słabego,
lecz tu także się cuda zdarzają:
czasem słaby pożera silnego
Nie trzeba się godzić z kursem obranym
choć łatwo wśród tłumu tumanów się płynie,
nie trzeba być w silne mięśnie ubranym
by być wśród ławic rekinem!