łoskot fal lekkich od strony jeziora,
szumią szuwary pieśń o kochankach
co byli tu,ledwie wczoraj
Ona mu w oczy zerkała ukradkiem
on patrzył w dal- milczał, słuchał
jak w toni przejrzystej i na serca dnie
coś szumi i wybucha
Wzrok wlepił w wodę bladą od światła
księżyca co wzniósł się nad nimi,
i wypatrywał, czego? zagadka...
pewne, że myślą gdzieś płynął
Może syrenę dostrzegł wśród iskier
tańczących na fal grzbietach
i omamiła oczy tak bystre
pół ryba, pół kobieta
Dziewczyna czasem westchnęła cicho
w dłoni mnąc kwiat białej róży
już chciała mówić, szepnęła, zmilkła
a szept się w ciszy zanurzył
Co za spotkanie w księżyca świetle?
takie milczące, nieczułe
Pełne goryczy, smutkiem przejęte
i skwitowane bólem
On się przebudził, szepnął, że wróci,
że wróci i już z nią zostanie
przytulił mocno a potem puścił
- spotkanie to było rozstaniem
Czy wróci? Nie wiem i nie wie księżyc
co za latarnie im służył
zabrała woda w toń gładką nieżyw
pomięty kwiat białej róży.