nie znajduje pocieszenia
milczymy oboje
pożółkłe liście tulą się do mnie
jakby chciały mnie ogrzać
resztkami minionego lata
samotność urąga stwórcy
kpiąc sobie z wyciągniętych dłoni
wielki wóz prowadzi do miejsca
w którym pustka uwiła sobie gniazdo
uciekam we wspomnienia
przytulam się do nich
jak do namiętnej kochanki
tęsknota szepcze do ucha
że nic nie trwa wiecznie
ona też potrzebuje wytchnienia
spadająca gwiazda daje nadzieję