morfeusz rozniecił ognie pożądania
wtargnął do krwiobiegu
wdarł się do umysłu
zsyłając demona cielesnej pokusy
przypłynęła nocą w namiętność ubrana
stanęła przede mną żądza i pragnienie
pogłaskała piersi wyprężone sutki
rozkosznie zadrżały
patrząc kusicielsko oblizała wargi
dłoń spuściła niżej zatrzymując palce
na błyszczącym łonie
biodra i pośladki wdzięcznie falowały
soki namiętności zalśniły
na udach uklękła
w uśmiechu rozchylając usta
rozpoczęła dziki finezyjny taniec
czułem jak mnie wchłania
byłem bardzo bliski
i nagle zniknęła utonęła w mroku
niecny morfeuszu
chochliku przeklęty
zadrwiłeś nie dając
sen dośnić do końca