ziemię. Wszystko w około staje się piękniejsze, ze zwykłego
szarego człowieka budzi się wielki poeta, pragnący oddać swoje
drogie przemyślenia, zaspokajając przy tym swoje odwieczne pragnienia.
Kolorowe dni które dają mu dużo szczęścia. Nocą za tem wiele cierpienia,
to jak rzeka która daje mocno do myślenia. Ludzie mówią na niego morderca,
który schował się za płaszczem błogosławieństwa. On przecież
tylko uciekał. Odnosi się z pogardą do nieba, za to że najważniejsza
mu osoba odeszła. Tak trudno jest mieć ją nadal w głowie,
zmarszczki na skórze są coraz bardziej widoczne. To o
ukochanej o której tak trudno zapomnieć, już był po drugiej
stronie zatęsknił ostatni raz i odszedł.