wypalić wszystkie papierosy świata
na jednym oddechu
byle nie myśleć.
Myśli latają jak jesienne liście
wzrok przeskakuje z miejsca na miejsce
nie mogę usiedzieć w miejscu.
I wcale nie jestem naćpany.
Czekam na światła latarni
choć słońce jeszcze chłodno grzeje.
Czekam, aż moje nogi
przestaną ciążyć jak poczucie winy
Adrenalina, pobudzający stres.
Zaraz wszystkie plany odejdą w niebyt.
Zostanę sam na sam z ciemnym,
krwiożerczym brakiem przeznaczenia.
Ogrom wolności mnie przerasta, gdy
ruszam na czerwonym świetle.