od pewnego razu <br />
a wers kolejny z pierwszego nakazu <br />
do samego końca myśli kiedy nie chcę <br />
<br />
ideał maluję od wspomnienia wzruszeń <br />
do krwi zbrukanej kiedy raz po starty <br />
staje mi obraz cielesnych po kuszeń <br />
i palców treści zwinnej w przeplataniu kar ty(ch)<br />
<br />
piszę gdy słów stu w myśl przy kucnie w kazania(ch) <br />
szzza tan nad modrym tę-ten-tem na raz prze(z)powiada<br />
alfabet po znanych ci rodzi na raz powaga!<br />
obraz pokus zeń płaszcz milknąc za słania<br />
<br />
wiersz tak ułożony w ręcz nie potrzebuje<br />
o klasków i skłonów herbu dorastania <br />
który w wymiarze nie klakierowania<br />
sam przepowiada w nic rym roz-pat-ruje<br />