Swoim kalekim krokiem i kolegą po fachu idzie nierówno
Noga nie posłuszna walczy samotnie o swą wolności
łzy zwisające z zielonych oczu, nie oddając się swojej męce
Idzie prawie na kolanach w stronę przybytku zdrowia
W którym czciciele diabła papierom swe duszę oddają
Dzielnie swych łokci używa by przepchać się w stronę bramy
Jasnej i światłej,ukazującej lepsze jutro lub pijane szaleństwo
Walczy z armią bożych patriotów ubranych w kolorowe berety
Nie pomagają słowa i pokazanie swego ubogiego przyjaciela
Dalej chwytaj się trików i uników by uniknąć ataków srogich
Swej walce nie równej atakowany różnymi technikami pchnięć
Różnokolorowymi parasolami srogo błyszczącymi w rękach
Tańczącymi tak lekko w staromodnych rękach
Nadziei jako ostatniej chwytał się zawszę i na klęczkach
przed ołtarz się dostał