Zagłębił w jej żyłach
Emocionalnie... erotycznie...nieodwracalnie...
Wzbijali się w przestworza, wirując w tańcu namiętności
Nie straszne im były wzgardzone wartości nędzngo świata,
patrząc w tą samą strone wspinali się na szczyt...
lecz nagle on odwrócił wzrok,
nasiąknął swiatem ciemności...
Zabrał jej słońce z przed oczu,
Zatopił w czarnej mgłe wiecznośći...
Wbił rózany kolec prosto w jej serce...
I odszedł jak gdyby nigdy nic...
Ona uroniła czarną łze i pomalowała nią niebo...
Już nie zbudzi się by przywitać nowy dzień,
To noc jest jej przyjaciółką,
A nocne niebo kartką wyblakłego papieru na którym maluje swe ciernie...