przykuty łańcuchem do dobra
przez żelazne pręty
chłonę tęsknie wichurę
łaskawy klawisz wypuszcza
rwę się w tangu łapczywie
huragan ostro miota
po stokroć jestem
wolny wolny wolny
łbem przydzwaniam
puste koryto
klęczę w łajnie
zagroda dla świń
zrównany ze zwierzem
wessany w instynkty
każdej zachcianki głodny
tęsknie spoglądam
za żelazne pręty
tam byłem raz lecz naprawdę
wolny