Widziałeś to, księżycu? Widziałaś to, Wisło?
„Nie bardzo…” – księżyc ukryć zmieszanie się stara –
„Moją uwagę jedna odwróciła para:
Widziałem, jak tu chłopak z dziewczyną przychodzi,
I jak się w sobie durzą, tacy jeszcze młodzi;
Widziałem, jak gorąca ogarnia ją fala,
Gdy po raz pierwszy piersi pieścić mu pozwala;
Widziałem też, jak róże jej daje czerwone,
A ona jak na palec nakłada pierścionek,
I widziałem, jak ksiądz się z winem mszalnym zbliża,
A było to, bodajże, u Świętego Krzyża;
Widziałem, jak się później ich związek rozpada,
Jak przychodzą nieufność, milczenie i zdrada;
I widziałem, jak rozpacz swe owoce zbiera,
Kiedy myśli się tylko: „teraz czy nie teraz?”;
Dlatego nie widziałem, co pod mostem błysło.
Zagapiłem się, wybacz. Ty widziałaś, Wisło?”
„Tak, ja widziałam wszystko.” – odpowiada rzeka –
„To była z własnej ręki śmierć tego człowieka.”