że jedno tylko jabłko - nie szarlotka cała!
a chciał naczelny bardzo, aby ciacho słodkie...
zadaniu nie sprostała, wygnał więc idiotkę!
to jedno małe jabłko w gardle mu stanęło
(pogryzał w międzyczasie - nie wiedzieć dlaczego).
i burczał coś pod nosem, że mu szkoda żebra...
aż trząsł się był ze złości, jakby trzęsła febra.
a małpa nie wracała z pożądanym plackiem,
więc wplątał się w ten wątek wąż (nazwę go wackiem).
naczelny wnet się podniósł z cienia pod jabłonią,
gdy wacek jął podjudzać, że po drugiej stronie
ogrodu, w którym siedział, jest inna kraina...
w niej pewnie sama wcina szarlotkę gadzina!
i tak to poszedł adam, aby skarcić ewkę,
a jakby kij nie pomógł, wziął z sobą marchewkę.
znaleźli się po latach, po długich wojażach.
co przeszli, co przeżyli.., to mnie wręcz przeraża!
ciacho straciło dawno swój termin ważności,
a adam był utracił opuszczone włości.
pytacie: naczelnego, czy tej małpy wina?
tu wacek syknął cicho: teorii darwina!