Chociaż posiadam tylko kilka
zawiązanych na kokardkę uczuć.
Dziś wieczorem to wystarczy.
Nie potrzeba mi na dziś
pseudointelektualnej filozofii.
Chcę tylko poluźnić
te przeklęte sznurowadła.
Alkohol chłodzi rozpalone serce,
dym zasłania wszystkie zmartwienia,
adrenalina pozwala biegać boso.
I tylko tyle chcę pod choinkę.
Niestety puby dawno zbankrutowały,
jestem nieuchronnie skazany na
rozwodnione, ściskające buty piwo
w jednym z pseudointelektualnych cafe.
Czuję się dziś nienormalnie, bo
chcę się tylko po cichu urżnąć
i chodzić po domu boso.
Handlarze sznurówek tak bardzo są podobni
do panów z wąsami i grzywką na bok.