frajery
masują się po esutkach.
Rozpuszczają włochy,
gryząc się wzajem po jabłkach Adama,
nie mając to nawet na względzie płci.
Brudno tu,
wokoło czuć gnojem.
Smutną gębą
odszpuntowuję prytę.
Czas na gorzkie męskie łzy.
A później wygarbuję komuś skórę.
Zamienił stryjek
saperkę na kijek.
Wisi mu już, już u pasa.
Pisane kostropatym paluchem,
poplątane,
głupie
gówno.