Gazety piszą o wielkiej apokalipsie
Ludzie walczą o odrobinę świadomości,
błądząc jak niewidome psy.
Sam czuję się jak ślepy przed
fajerwerkami na nowy rok.
Otwieram drzwi i spodziewam się
ujrzeć własne, martwe ciało.
Światła pogasły nawet w kościele,
strony książek są puste,
ludziom skończyły się papierosy,
Sny wywróciły się na lewą stronę.
A może to już przedsionek piekła,
zdejmę w pośpiechu buty i
rzucę się na twarz wprost w
ramiona czarnych aniołów.
Słyszę węże i skorpiony,
nienawiść odbija się w lustrze,
ja nic nie czuje, to nie ja.
Gdzie ta lina, gdzie ten sznur?