muzyk zasłuchał się nader
namiętnie we własne nuty
spod palców wymknął się fałsz
zaprosił i zagrali
na cztery ręce
nie pro bono
płonął w ogniu najsilniejszej z miłości
własnej tak bardzo nieokiełznanej
głodna trawiła palce
wciąż było ich nazbyt mało
... tylko echo grało