torbę szybko spakowałam
i w drogę pojechałam hen
szosa czarna nie kończyła się
w uśmiechu co rusz i przy muzyce
stada saren przebiegały
z pola na pole śnieżnobiałe
wśród oszronionych drzew jechałam
obok jezior przykrytych puchem białym
nad którymi grał wiatr
w locie zaglądał do przerębli szklistych
chciał się wykąpać pewnie jak mors
zimowej aury blask rajem mienł się
srebnobrokatowymi gwiazdkami
nocą tylko ksenonki dawały światło
w oddali otchłań prowadziła do nikąd...
2011-02-04,