jak ciepło zbawienia
przed oceanem potęgi
przed oceanem zapomnienia
jak więzienie bezpieczny
most bez końców stoi
na nim nieczłowiek bardzo ludzki
albowiem też się boi
odziany w szatę czarnego kapłana
głowę ma mędrca wizjonera
postawę nieludzką w ludzkiej pozie
nieczłowiek co ludzką minę przybiera
odchodzą od niego ślepcy prawie pewni
on niczym ludzkość panicznie opanowany
czeka i czeka ludzki nieczłowiek
po ludzku niegotów na zmiany
pustką krzyczy nieczłowiek
wzywa zbawicieli duszy
sam siebie jednak nie słyszy
dłońmi zakrywa uszy