w tym jestem jak bławatek, w tamtym wprost z purpury.
w trzecim czarna klasyka ozdobiona szarfą,
w czwartym centki pantery zmysłowo się marszczą.
a dzisiaj, aby czółka nie marszczyć, że w domu,
nalewam lampkę wina - sobie, no bo komu!?
w szafie zwisa mi nowa grafitowa kiecka,
i jeszcze ta w pepitkę z wycięciem na plecach.
coś czuję, że tym winem zaleję się cała
- od papci aż po golfik. i tak będę stała
- winna, nieco wstawiona... wiersz napiszę może...
bo nigdy nie spisałam na fleku (broń boże!)
albumy precz odrzucę, wcisnę do pawlacza,
TV zaraz odpalę, nakroję sękacza..!
i padnę przed pólnocą - komórka obudzi
- sms z życzeniami od życzliwych ludzi.
po głowie myśl zatańczy, że nie ma dramatu,
bo wszak wykorzystałam kawał deputatu
na tańce i szaleństwa, sylwestrowe bale,
więc dzisiaj czas skorzystać z zacisza sypialni.