co błyszczy w słońcu niczym diamenty
czekam na zimę mam dość szarugi
co szarpie nerwy i umysł tępi
orła na zimnej odcisnąć macie
zrobić wywinąć wszystko mi jedno
ulepić śnieżki z mięciutkiej waty
jedną okrągłą a drugą zwiewną
podziwiać drzewa okryte szronem
zagrać na soplach jak na cymbałach
ech Panie Boże uderz swą laską
niech w sprawie zimy wyjdzie uchwała
lodowy anioł otworzy składy
sypnie świeżutkim srebrzystym pyłem
mam dość tej chlapy przecież już styczeń
a zima ciągle daleko w tyle