szczerość niemodna zbiera plony
słowa wypełnione pustką bolą
nigdy nieurzeczywistnione
kilka chwil jasnych niezapomnianych
już iluzją snem mgłą przesłanych
trzeba siły mocną wiarą wspieranej
wznieść się
w kształcie łez wzory na ścianach
pewnie wzrok już osłabł w górze jednolita szarość
nie nastraja do zmiany obrazu tylko wiatr pieści
szeleści jakby szeptał siebie zwodzić nie pozwalaj