<br />
<br />
urodził się dnia tego i tego trzymajmy się po <br />
28 latach za ręce aby raz jeszcze wywołać ducha<br />
walki z po ran jej mogiły<br />
<br />
wstaje dzień <br />
jak co?<br />
noc opiera brodę na kolanach i zagląda<br />
strachem przez judasza do ciepłego wnętrza<br />
a tam nic tylko<br />
nic nie mów <br />
trudno i wyczerpująco jest być nie!<br />
bytem jeszcze trud jej został <br />
do strzeżony od końca u początku <br />
milczeń rozedrganych<br />
<br />
wstało!<br />
na reszcie <br />
a dłoni kajdany<br />
wyplatały palce różańcowych cząstek<br />
<br />
rodziła się błyskiem gromnic<br />
śmiała tajemnica nie winna<br />
niczym nie! pozorna dziewica<br />
a jakże po trafiła choć przed się wziąć chciała<br />
wy cieczkę do stolicy anielski ego nieb<br />
analne życzenie za projektowała<br />
dla niego a jakże nieswoją<br />
potrzebą<br />
<br />
stały płaczki<br />
o(d)kryli sobą zawstydzeni <br />
fałsz dekalogu z wrażeń <br />
utykany przepełniając się czerwienią <br />
w bezświetla wmieszany<br />
<br />
przeciągnął się! do bywając (w) <br />
twarzy na pięcie zmieniło bieguny<br />
tak narodzin i śmierci tliły się płomyki<br />
a po wątłym świecie<br />
rozjechały trumny<br />