U której źródeł leżą amory.
Powiecie pewnie, że fakty - blaga!
Niemniej rozpocznę. Zatem: uwaga!
Niniejszym prolog wstawię w opowieść,
Nim ją rozwinę i pójdę sobie.
Żyła rodzinka w niewielkim mieście
- rodzice, dzieci, no i pies jeszcze.
Wiedli przeciętne - normalne życie
- na pozór wszystko szło znakomicie.
Nie pytaj z góry, mój czytelniku,
W czym tkwi ambaras. Brnę do meritum.
Mieścina mała, zwyczajni ludzie.
A jednak! Nie daj zwieść się ułudzie.
W domku tych właśnie obywateli
W "na świat okienku" niczym w kipieli...
Wrzało po cichu, nocą w sekrecie,
Gdy spała żona i spały dzieci.
Pan mąż wzorowy - rodziny głowa,
Starannie w sieci dobierał słowa
W stylu: samotny miś, rozwiedziony,
Co na Sympatii szuka... No, żony!
Dość ma podobno pustki, a wolny!
Dobiera zatem panie dowolnie.
Portale w sieci - seksi, randkowe..,
Matrymonialne, stare i nowe...
Cichaczem długo ten sport uprawiał
- zaczął w swe bujdy wierzyć jak w prawdę.
Co tydzień jeździł w biznes - wyprawy
- tam w procederze nabierał wprawy.
Niejedna ufnie, o szczęściu marząc
Dała mu siebie, chcąc do ołtarza.
Wyrywał wszystkie naiwne łanie
I muszę przyznać - miał niezłe branie.
Zważcie: gdy długo coś się upieka,
Po pewnym czasie nauczka czeka.
Zapomniał misio o ostrożności
I jął mniej czujnie "pogrywać w kości",
I wyszły na jaw nicki, loginy...
Zdobyła żona dowody winy.
Nim dotrę wkrótce do story puenty,
Powiem, że uznał sąd argumenty.
Żona jest dzisiaj panną z odzysku
I chce z kretesem zapomnieć wszystko:
Maile i fotki, lata małżeństwa...
Wspólne historie, iluzję szczęścia.
I chcę też ostrzec panie, że w sieci
"Wolni" miewają żony i dzieci.