Twe oczy w blasku księżyca
Księżyca nad lasem wiszącego
Zapach drzew unosił się w gęstym powietrzu
Wieczór był oazą dla ciała po upalym ranku
Zupełna cisza zalewała me zmysły
Słychać było jedynie bicie Twego serca
Czas zdawało się jakby ustał
Ludzie już zasypiali beztrosko w swych domostwach
Tylko ja oczami zamkniętymi widziałem Cię w oddali
Me usta cicho krzycząc wołały
Krople deszczu na majowej trawie rozbrzmiewały huczne dźwięki
Dźwięki spaltające się z uczuciem bezsilności
Rosa na mym ciele stukała upadając
Bałem się unieść powieki gdyż to był sen
Sen którego wyczekiwałem
Czułem świeży zapach Twoich ust
Delikatnie gładziłem Twoje ciało
Krew niczym tętniące źródło w górach
Umysł jak stary zegar na ścianie zaprzestał odliczać czas
Każda sekunda dłużyła się w nieskończoność
Muzyka wyciszonym tonem porywała nasze dłonie do wspólnego tańca
Pożegnalny splot naszych ust
Oczy otwarte uroniły łzy rozpalone namiętnością
Słońce znów blaskiem ugościło leśne cimności
Ja stojący bezruchu jakby martwy
Przepełniony pustką po Tobie
Krew już nie taka- Zastygła w żyłach
Serce buntowniczym gestem przeciw życiu ustało bić
Oczy nie dostrzegały zieleni drzew na wiatrze kołyszących się
Nie czułem zapachu łąk okrytych kroplami rosy
Skamieniało me ciało
Skute chłodnym uczuciem w upalny ranek
Czekam na gorąc Twych ust,które wybudzą mnie ze snu
Czekam na dotyk Twego gładkie ciała,które stopi mój ból
Czekam na widok Twych oczu,w blasku..
W blasku księżyca…