opuszki
brzmią tak zmysłowo
wyjęte z pamięci dotyku
palce błądzą
szukając najpełniejszych
kształtów w alfabecie
wiotko ulega kursywa
wietrzę ulotne feromony
wonie schwytane
w objęcia nawiasów
napawam
upijam
lubieżny łyk
enterem wysłany w eter
wraca posmakiem
by zwilżać ślinianki
miękkimi spółgłoskami
rozbieram zdania do naga
ze wstydu
po bezwstyd
sięgam wymową wykrzyknika
onomatopeją samogłosek
szaleństwem szeleszczeń
szeptami dwuznaków
rozciągam w nieskończoność
wyuzdane wielokropki
głodne zachłannego aktu
rozczytania
.