jak liść z gałęzi oderwany
usychasz w pustce długich dni
echem malując zimne ściany
szarość jak mrocznych skrzydeł cień
odciska piętno na dnie duszy
obdarty z kory nagi pień
nawet czar wiosny już nie wzruszy
zwątpieniem pachnie każdy kwiat
szczęście stwardniałą grudką ziemi
jeszcze zostaje w sercu jad
ostatnia broń kroczących cieni