coraz płytsze ślady na tym śniegu
idę wolniej, bardziej pochylony
jakby ciężar wiosen świat przytłaczał
szukam miejsca na wieczny spoczynek
zbieram myśli, tworzę szkic przeszłości
widzę twarze tych których kochałem
słyszę głosy, krzyki i wyznania
ile prawdy było w moich gestach
ile kłamstwa było w moich słowach
ilu głodnych chlebem nakarmiłem
pychą syta była ma jałmużna
przedostatni oddech zaciera znaczenia
własna myśl cię nigdy nie osądzi
zanim wiosna wstanie zaniosę to Jemu
wiosna, której ja już nie zobaczę