Czy oddechem agonii niespokojnym
Ostatnie łapie życia chwilę.
Nie jestem pewny czy uciekam od wojny,
Czy sam rzucam rękawice
I na baczność stojąc, zaczepnie
Celuję pięścią w Życie
I boję się i martwię i blednę.
A może nawet nie pragnę
Kochać i tylko żądze
Rozpalam jak wulkan magmę
I tak zastanawiam sie i błądzę.
Czy mam coś w głowie,
Czy budząc instynkty zwierzęce
Mimowolnie, uświadamiam sobie
Że nie potrafię już patrzeć w serce?
Serce? Nie mam go już może?
A jeżeli mam, to jaki
Ból pustki wiecznie znoszę?
O dajcie mi znaki
Okrutne życia wyrocznie!
I albo zabijcie przecinając nić życia
Albo przy boku moim kroczcie.
Przemówcie! bo pewny jestem jedynie pewności-nie-bycia.