jak was miło widzieć
mój kundel zdechł już że nie szczeka
wydany - rozumiem - nie miał go kto karmić
widzę ojcze
ulubiony mój kałamarz
pojemniczkiem się na śrubki twoim stał
słusznie - oczywiście - tylko by się kurzył
w mojej szafie
moich rzeczy już niewiele
ale nuże dobrze macie więcej miejsca
rękawiczki i szaliki muszą gdzieś przeczekać lato
niknie tu "moje"
tylko łóżko nietykalne
warowną twierdzą na wypadek ataku świata
nadal pachnie dziecięcymi snami
i nieważne
ile po mnie tu zostaje
zawsze z zamkniętymi oczyma po ciemku
odliczę TE szesnaście schodków