jesteśmy tylko my i dziecięce marzenia
nie o pieniądzach czy życiu dla karier
lecz o tych klockach do rozrzucenia
czytasz mi bajki pod kołdrą nieba
ja tobie maluję ramy nieświadomości
bawiąc się na placu słodkiego chleba
drwimy z zarzutów nie-dorosłości
domy twierdzami a dżunglą lasy
tworzą tu gwiazdy w galaktyce miasta
nie powiesz mi że to dawne czasy
gdy w ustach smak domowego ciasta
wspominać mogłabym tak godzinami
dziś w twoich oczach jest co innego
krzyczysz bym dorosła bo to już za nami
że ile mam lat by wracać do tego
tęsknotą tworzę bezcelową zawiłość
jak czas nieustannie zaczynam od nowa
dzisiaj ty milczysz gdy pytam o miłość
a kiedyś w warkocze wplatałeś mi słowa