Niewielu podejdzie, porozmawia,
strach jest zbyt silny.
Czerwone niczym krew płatki zachwycają przechodniów.
Jaka piękna, jaka dojrzała- słyszy.
W ich umysły wkradły się fantazje,
w serca- pożądanie lecz są onieśmieleni,
a ona? Z pogardą wznosi ku nim oczy.
Jest sama.
Zmęczona melancholijnym stanem
zrzuca swe szkarłatne odzienie...
Może ktoś podejdzie? Porozmawia?
Poddała się.
Ból i rozpacz wygrały z pogardą dla tchórzy.