Pozwalają szybować.
Jeden celny strzał.
Zakrwawione ramiona
Nie są w stanie dłużej
Unieść ciężaru ciała.
Spada. Stracił kontrole.
Ból przeszywa plecy
Gdzieś z wnętrza wyrywa
Się krzyk bezradności.
Ziemia zbliża się
Z zawrotną prędkością.
Nie chciał tego, nie tak, nie tu,
Nie teraz, a jednak Najwyższy
Miał inny plan.
Wie, że nie może nic zrobić.
Nie da się tego powstrzymać
Będzie bolało, bądź co bądź
Z Nieba spada na Ziemie.
W ostatniej sekundzie przez
Głowę przebiega mu myśl
„Kocham Go i tak”,
A potem już tyko huk i
Zniszczenie. W końcu to
Anioł utracił swoja łaskę.