wiele mil przejechałam
przez miasta dziwne wsie
kukurydziane pola i zielone lasy
żelaznym labiryntem dróg
w połowie drogi się zatrzymując
w samym sercu buszu cichego zakątku
gdzie tylko mieliśmy być dla siebie
lecz jakaś franca ugryzła mnie w zadek
a miejsce to intymne miało być dla ciebie
z zaropiałym wrzodem bez żadnego ale
trzeba było jechać dalej aż do celu
gdzie ogromna plaża na nas czekała
i wiatr co wieje od morza z tańczcą falą
jak też domek nieduży lecz uroczo nietypowy
domek rybaka bez drzewa jednego
w okolicy ptaka żadnego komara
tylko ty i ja od świtu aż po świt
i w oczach naszych wschody i zachody
złocisto księżycowe i cisza co czarowała
w ramionach wszystkie ryby świeże
wspomnienie zostawiają jak echo
za rok może znów zawoła nas
w nietypowy byt,byt we dwoje
byt niczym średniowiecze...
...na tym świecie nic piękniejszego nie ma
gdy chwilą wytchnienia cisza jest i wiatr
wiatr wiejący od morza i chatka rybaka
z dala od wszystkich tylko ty i ja
wodą wypełniona plażą przepełniona
horyzontem oczarowana tobą nasycona
jak ametystowym oceanem...