chowają się w obrazach
za lustrem
chodzą za mną bez celu
próbuje biec
a wciąż mnie doganiają
mają smutne posępne twarze
już nawet w moich snach mieszkają
wciąż mówią do mnie
lecz nie znam słów znaczenia
wygryzają ze mnie szczęście
posępne cienie przeznaczenia
gdy jestem sam pukają w okna
a gdy wyglądam ich tam nie ma
boje się mroku
bo są mrokiem
posępne cienie przeznaczenia
zupełnie zawładnęły ciałem
tak mało mnie we mnie zostało
próbuje ukryć chociaż cząstkę
lecz wciąż przychodzą
wciąż im mało