słony nurt Twój i gwałtowny
górski strumień strzaska skały
wezbrana siła
rześka i nieprzebrana
jak konwalia przy księżycu
i jak słońce nad lodowcem
Bóg mnie morzem Ci uczynił
wlewasz się i odpoczywasz
a gdybym brzeg Ci drugi wystawił
wystąpisz ze swego koryta
i potop ziemi uczynisz
a gdyby mego morza zabrakło
czy zaplączesz labirynt koryta
powpadasz w zdradliwe czeluście
lecz jeden mam tylko brzeg
i choć za horyzontem wciąż ginie
to Ty wypiętrzasz me wody wyżej
stąd może go dostrzegę
tylko Ty ziemski strumieniu
wpływasz do mnie wartko ożywiasz
gdy go zabraknie
wyschnę jak Aralskie morze
i obnażę łysą perłę
czystą gładką i świecącą
mą modlitwę
za szczęście nasze wieczne
więc brzeg odnalazłem w sobie
to Bóg co z nami
Emmanuel