który śmiał stanąć na ich drodze
neptun okazuje swoją potęgę
pewnie któraś z syren
zdradziła go z marynarzem
pod pręgierzem wichru i deszczu
chłostany słonym gniewem
ponoszę karę za beztroskę
pogoda jak kobieta
spienione grzywacze
szarpią kutry niczym lwy
rycząc wspinają się na burty
pragnąc pochłonąć zdobycz
zielony potwór z białą grzywą
piękny i groźny
hipnotyzuje swoim urokiem i potęgą
jestem kruchą muszlą
ziarenkiem piasku
nagle zapada cisza
bóg morza zburzywszy zamki z piasku
pogrążył się w zamyśleniu
zmarszczki pokrywające czoło
spływają łagodnie do moich stóp
burza minęła
ciepła bryza
niesie radosny krzyk mew
załamujące się promienie słońca
błyszczą jak klejnoty
w zielonobłękitnej wodzie
tylko sny bywają tak piękne