na ciemnym niebie
w paszcze diabła wszedł
co zęby ostrzy jak sęp
nad orłem czarne gwiazdy
oczy mają wścieklizną przepełnione
w pospólstwie jak w bajce
wyraźnie usta ktoś otwiera
by błękit był lekkością ducha
za woalem mgły
aureola jak lustro oddala zło
zostawiając uśmiech promienny
orzeźwiony powiewem złocistego blasku
od rana wesoło pogwizdując
z tchnieniem wiatru
co dzień wita zroszony świeżością
ożywczo zieleń rumieniąc
jak obiektywizacja poranka
tak nocy realność
gwiazda pięknie świeci
niczym sama sztuka w sztuce...