naga oblepiona potem
zwinięte żagle prześcieradeł
palce pełzną po brzegu snów
szarpiąc resztki koszmaru
ta godzina kiedy samotność
zaciska pętle na szyi nocy
a skazaniec modli się i łyka
ostatnie wyrzuty sumienia
ta godzina kiedy armia myśli
atakuje zaskoczoną psychikę
prowadząc legiony problemów
z okopów poświadomości
ta godzina kiedy
nie ma cię
przy mnie od
trzeciej trzydzieści