-słońce moje puszcza blask
jak serce piorunujące
wtapia las marismas
słoną łzą w bagniste bezdroża
zbliżone do ognia piekielnego
właśnie za dnia słyszałam
warkot ciężkiegp samolotu
choć na błękicie nie było obłoku skębionego
dla oczu był niewidoczny jak hałaśliwy
niczym przejeżdżający TIR gdzieś po bruku
czyżby niebo było jak ocean
gdzie jądro ogromną siłę ma
gdy od groźnej przestrzeni
drży ziemia trzęsie się człowiek
by w ciemność zmyty nie był spłukany
dla prawdy i w prawdzie
niebo cudowne krynice ma
jak też kratery wulkaniczne
po których znów rankiem uśmiech daje
świeżością powietrza raduje...