a księżyc obok uśmiechy śle
Pod czystym lazurem
cichutko wiatr śpiewa
w koranonach drzew
niczym szum morza
Przede mną rozciąga
ożywczy suchy ląd
w łanach wrzosowisk
jak baśniową oazę
W której czasmi deszcz
pocałunkami pieści
figlarnie
Od wschodu aż po zachód
niosąc uśmiech jesieni
co swym urokiem wabi
Pozbawiając drzew liści
karłowatość im dając
obrazem przemijania
Jak brzytwy kolców pozbywa
by każdy przypatrzył się
jak wygląda starość
Pośrod sosny i świerku
czy iglaków zielonych
co młodość zawsze urzeka
Z nadzieją i w nadzieji
co życie czasem też zbudzi...