dążenia donikąd
ucichły śpiewy- nie słyszę muzyki
zawodzenie wiatru
dusza zakuta w dyby
oczarowany blaskiem słońca
niczym ikar
wzleciałem za wysoko
chciałem znaczyć szlak poezją
na rozstaju dróg nie ma drogowskazu
anioł o postrzępionych skrzydłach
rozkłada bezradnie ręce
przewrócony kałamarz
połamane pióro i przestrzeń
której nie umiem wypełnić
dżungla zaciska dłonie na krtani
światło w tunelu to nie cel
błędny ognik
potrzebuję pochodni