fb

Czy na pewno chcesz usunąć swoje konto?

Usunąć użytkownika z listy znajomych?

Czy usunąć zaznaczone wiadomości z kosza?

Czy chcesz usunąć ten utwór?

informacje o użytkowniku

PełenZdziwienia

Dołączył:2013-09-16 21:41:44

Miasto:Warszawa

Wiek:brak

zainteresowania

Dziwki, narkotyki, broń.

statystyki utworu

Średnia ocen: 3

Głosów: 3

Komentarzy: 1

statistics
A A A

3

Dąbutwór dnia

Autor:PełenZdziwieniakomentarz Kategoria:O życiu Dodano:2013-09-16 11:57:34Czytano:458 razy
Głosów: 3
Wolę,
Jak dąb dziki dojrzewać powoli,
Pośród liściastego lasu
Pełnego niepowtarzalnych drzew,
Które burze srogie ze mną przeżywają,
I przez nią umierają,
Pomniki swe zeschłe
Na wieki pozostawiając w pamięci,
Niż, jak inne dęby egzystować w ułudzie stada,
Z jednego pestek wora,
Od kiełka przycinane pod linijką,
Ograniczone chodnikami,
Wieżowcami i myślą głupią.
Gdy słyszę monotonny szelest
Liści chorych braci,
Szumiący w wywyższeniu,
Chórkiem,
Żal ogarnia mój pień
I proszę los o litościwe tortury,
Które w nich są celowane ludzką ręką.
Bo nie znają one,
Te dęby miejskie,
Prawdziwego życia.
Nie zaznają spokojnego niedźwiedzia,
Co dreszcze budzi na plecach
Z radości, na widok mojej kory,
A widzą czubki noży,
Które z nich tę skórę zdzierają
Na własną uciechę,
Pozostawiając blizny po koniec,
Niewątpliwie dla nich już słyszany.
Ptaki moje, synogarlice,
Co latają nisko, przyjemnie
Łaskocząc mnie pod koroną,
Niczym są dla ich potężnych samolotów,
Które miast zalotnym śpiewem,
Tylko szumem nienaturalnym
I dudnieniem je obdarowują.
"W szumie maszyn szukacie szacunku"
Szepce rozjuszony, słysząc
W suszy zeschłe ich szaty,
Podziwiające boga,
Który nie istnieje.
I choć dzielić się muszę deszczem
Z pobratymcami, przyjaciółmi,
Nie ma tu mowy o głodzie.
A wy? Podłączeni pod kanały,
Czelność macie śmiać się z wolności?
Cieszę się, że kawał ziemi, na który
Spadłem, niezapowiedziany,
Moim jest kawałem ziemi,
Od żołędzia, po na krzywym pniu
doświadczenia
Koronę.
I wolę tak, rosnąc w ciekawości
Na kolejny dzień z niebem słonecznym,
Przeplatanym obłokami białych chmur;
Na noc czarnego sklepienia
Obsypanego złotymi istotami;
Na odpowiedź sowy ciekawej mojego
Bezpiecznego wnętrza,
Która huczy miarowo,
W przyjemne ciarki drgające
Wzbudzając moje korzenie
Na wieki,
Niż ciągle modlić się do bestii
Wciskających we mnie swoje marzenia,
Które solą są, nie jeziora piwnicą.
I choćby piorun miał skaleczyć mnie dotkliwie,
Korniki zerżnąć na wióry,
Zaraza zatamować soki,
Wole dzień kiełkiem być wolnym,
Młodym drzewem łaskotanym przez ślimaki,
Księciem bawiącym się z wiewiórkami,
I z koroną na głowie uschnąć zmęczony,
O starej dziupli dudniącej podziękowania naturze,
Niż walczyć o przetrwanie ze smogiem,
Chodnikiem i ulicą,
Krztusząc się i płacząc żółtymi liśćmi
W środku lata,
Gdy nie przykryte drapaczem chmur słońce
Świeci najpiękniej.
I wylądować, po zaledwie sękach piętnastu
W kominku waszego boga,
Który bezlitośnie kierował waszymi badylami,
By, obojętny na wyschnięcie,
W masce kata,
Cieszył się najbardziej w ostatniej torturze,
Zamieniając was w proch
Ulotny, jak wasze za życia przekonania.
znaczek info

Aby dodać komentarz musisz się zalogować.


kaja-maja c

(18:00:25, 17.09.2013)

stary Dąb jest jak stary konfejonał pachnie żywicą na kolejny dzień w:)

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Bez tych plików serwis nie będzie działał poprawnie. W każdej chwili, w programie służącym do obsługi internetu, można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego serwisu bez zmiany ustawień oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji w Polityce prywatności.

Zapoznałem się z informacją