poznałem wczoraj bekasa
błękitnego
to rzadki osobnik
dziko żyjący
zdumiewał mnie zachowaniem
przysiadł koło mnie w barze
miał nie umyte włosy
(może to żel pomyślałem)
nieprzystojne wydawał odgłosy
dlatego tak go nazwałem
serce za to miał wielkie
pożałował mnie nawet
że nie palę
przeprosił
że musi na chwilę... tu mrugnął...
nie wrócił.
opłaciło się
rachunek niewiele był większy
a wrażenia niezapomniane