I dzisiaj, widzisz, znowu składam frazy
o mrzonkach, które się przeobraziły
w marzenia. One wytyczają plany.
Masz w sobie więcej woli, niż wątpienia;
stanowczych kroków, aby ziścić zamiar.
A jeśli widzę w tobie zamyślenie,
to tylko nad tym, jak je pewniej stawiać.
Podziwiam szczerze za naukę tego,
jak balansować, chwytać równowagę.
Na krętej trasie nic bardziej prostego
od uchwycenia za ręce odwagi.
Dawniej mistrzyni obaw i wahania,
(grunt bywał śliski, spod nóg się wymykał...)
Cóż? Samej siebie dzisiaj nie poznaję -
tańczę na linie, a nie drgnie powieka!
Z pietyzmem wiedziesz mając cel przed sobą.
Prowadzisz z troską, masz silne ramiona -
solidna poręcz, gdyby coś przeszkodą...
Chwytam kurczowo - z drżenia uwolniona.
To „samej siebie” dźwięczy jak paradoks,
dzisiaj nie sama, ani nie samotna.
Nie trzeba pędzić gładką autostradą,
aby bliskiego człowieka napotkać.