(takie są normą w niebie u poetów)
Zero w tym niebie przyziemnych kłopotów,
nie goni żadna konieczna robota.
Po całym niebie (tym właśnie – poetów)
wieść gminna krąży, że w literaturze
nowe są trendy (zwłaszcza w e- kulturze),
duszki więc hurmem do kompów, tabletów...!
Noblista chciwie przegląda paginy
szukając nurtów, e-mód, awangardy...
A że za życia był deko uparty,
szybko ogarnął nową dyscyplinę
tworzenia nicka, hasła i loginu.
Zarejestrował: amator_na_lej_u.
(W kułak się śmieje – będzie heca! Jeju!!!)
Wmieszał się sprytnie między wiersze gminu.
Uważnie czyta, gwizdnie, zaklnie czasem...
Chyba czas przyszedł, że za słowa płacą,
tyle narodu na wiersze go traci!?
Nagle zakrzyknął – po swojemu – basem:
O, gore, gore! - Wrzeszczy jak w ukropie –
Wkleił mój utwór ktoś - jak własne dzieło!
Mowę nobliście na chwilę odjęło,
kaszleć poczyna i dyszeć okropnie.
Czyta komentarz, w którym (nie do wiary!)
zjechał go krytyk, że mu kropki nie w smak,
że takie rymy to bazsporny nietakt,
poukładane... jakby nie do pary...!
Inny ktoś chwali i dostawia plusa,
po pleckach głaszcze (pewnie na zachętę).
Niejeden połknął plagiatu przynętę
i nie rozpoznał znanego geniusza.
Poeta myślał: będę w siódmym raju,
poznam potomnych nowatorskie wiersze,
duch mój pomoże, podpowie im jeszcze...
Z radośći skoczy jak zając na haju!
Jeszcze zaskoczy – po tym fakcie puentą:
Trudniej o dobrą krytykę na lej’u,
Niźli o Nobla! A Ty, słów złodzieju,
"nie bądź bezpieczny - poeta pamięta!"