Będąc kwitnącym być już wpół zgniłym.
Patrzeć na pustkę, widzieć w niej słońce,
Choć mrok już zmroził trawę na łące...
Na łące bez barw, bez kwiatów woni,
Gdzie czas nie płynie, gdzie czas się trwoni.
W nadziejach martwych czekając niczego,
W pół życia złego, a w pół dobrego.
Czy można kochać na poły szczerze?
I żyć dla Boga tak na wpół w wierze?
Pamiętać trochę i zapomnieć część,
Tego, kim jesteś, do czego twa pięść?